niedziela, 17 października 2010

Podział bogactw



Podział bogactw
Lew Tołstoj

10 kwietnia 1890

Opanowanie przyrody i zwiększenie wydajności bogactw ziemskich w celu wypełnienia świata bogactwami, tak żeby starczyło dla wszystkich, jest działaniem tak samo nierozumnym, jak zwiększanie ilości drew i rzucanie ich do pieca po to, żeby zwiększyć ciepło w domu, w którym piece się nie domykają. Bez względu na to ile się pali, zimne powietrze ogrzewa się i podnosi do góry, a nowe zimne natychmiast zajmuje miejsce tego, które uleciało w górę, nie ma równomiernego rozkładu ciepła, a zatem i samego ciepła. Dopóki będzie miało dostęp zimne powietrze i uchodzić będzie ciepłe, mające właściwość ulatywania w górę. (…)

Dotychczas, by temu zaradzić, wynaleziono trzy sposoby i niełatwo rozstrzygnąć, który z nich jest głupszy – tak głupie są wszystkie trzy.

Jeden, pierwszy – sposób rewolucjonistów – polega na zniszczeniu tej wyższej warstwy, przez którą uchodzą wszystkie bogactwa. To przypomina postępowanie człowieka burzącego dymnik, którym uchodzi ciepło, w nadziei, że gdy nie będzie dymnika, ciepło nie będzie uchodzić. Ale ciepło będzie uchodzić przez otwór tak samo, jak przez komin, jeśli ciąg pozostanie ten sam, podobnie jak bogactwa nie przestaną uchodzić ponownie do tych ludzi, którzy będą mieli władzę, dopóki będzie istnieć władza.

Drugi sposób polega na robieniu tego, co robi teraz Wilhelm II. Nie zmieniając istniejącego ustroju odbierać wyższym warstwom, mającym bogactwo i władzę, małą cząstkę tych bogactw i rzucać je w bezdenną przepaść nędzy. U góry wyciągającego ciepło komina, w miejscu gdzie ciepło przechodzi, umieścić wachlarze i wachlować nimi ciepło wpychając je w dół, do zimnych warstw. Zajęcie oczywiście daremne i bezużyteczne, bo kiedy ciąg skierowany jest z dołu do góry, to choćby nie wiem ile ciepła napędzano w dół (a dużo napędzić się nie da), ono ujdzie w całości od razu i trudy pójdą na marne.

I wreszcie trzeci sposób, który ze szczególnym naciskiem głosi się teraz w Ameryce. Polega na tym, żeby opartą na współzawodnictwie, na indywidualizmie zasadę życia ekonomicznego zastąpić zasadą wspólnoty, kartelu, spółdzielni. Sposób ten, jak powiada „Dawn” i „Nationalist” – to propagowanie słowem i czynem spółdzielczości, wpajanie, tłumaczenie ludziom, że współzawodnictwo, indywidualizm i walka marnują dużo sił, a więc bogactw, i że znacznie korzystniejsza jest zasada spółdzielczości: każdy pracuje dla wspólnego pożytku otrzymując potem swoją część wspólnego bogactwa; że tak będzie korzystniej dla wszystkich.

Wszystko bardzo pięknie, ale całe nieszczęście w tym, że po pierwsze nikt nie wie, jaka część przypadnie każdemu, jeśli wszyscy będą mieli po równi. Przede wszystkim zaś to, że jakakolwiek byłaby ta cząstka, będzie się wydawała niewystarczająca ludziom, którzy żyją, jak teraz, dla własnej przyjemności. „Wszystkim będzie dobrze, a tobie będzie tak dobrze, jak wszystkim”. Ależ ja nie chcę żyć tak jak wszyscy, ale lepiej. Żyłem zawsze lepiej, niż dane jest wszystkim, i do tego się przyzwyczaiłem. A ja żyłem długo gorzej, niż dane jest wszystkim, chcę żyć tak, jak żyli inni.

Ten sposób jest najgłupszy, ponieważ zakłada, że wobec istniejącego ciągu z dołu do góry, to jest wobec motywu dążenia do doskonałości, można namówić cząsteczki powietrza, by nie podnosiły się wyżej w miarę ogrzewania.

Jedyny sposób – wskazać ludziom ich prawdziwe szczęście i przekonać, że bogactwo nie tylko nie jest szczęściem, lecz ich od prawdziwego szczęścia odciąga, ukrywając przed nimi prawdę.

Jedyny sposób: zatkać otwór ziemskich pragnień. To jedyne, co da równomierne ciepło. A to właśnie jest największym przeciwnieństwem tego, co mówią socjaliści, starając się powiększyć wytwórczość, a tym samym ogólny zasób bogactw.

czwartek, 14 października 2010

Rozumna miłość



Rozumna miłość
Lew Tołstoj

10 września, 1894, Jasna Polana

Czytałem świetną książkę Guyarda. On ma cel w życiu – dobro, sposób, narzędzie samodoskonalenia: miłość.

Myślałem: Na pytanie, jak się obejść bez państwa, bez sądów, wojska, itp. Odpowiedzi nie można dać na to pytanie, bo jest ono źle postawione. Problem nie na tym polega, czy urządzić państwo w obecny, czy nowy sposób. Ani ja, ani nikt z nas nie jest powołany do rozstrzygnięcia tego problemu.

Natomiast w naszej mocy jest rozstrzygnięcie, i to nie dowolne, lecz nieuchronne, kwestii, jak mamy postąpić wobec dylematu, przed którym się bezustannie staje, czy podporządkować sumienie temu, co się dzieje wokół mnie, czy uznać swoją solidarność z rządem, który wiesza zbłąkanych ludzi, przygotowuje żołnierzy do zabójstwa, deprawuje naród za pomocą opium i wódki, itp., czy też człowiek winien podporządkować swoje sprawy sumieniu, to jest nie uczestniczyć w rządzie, którego czyny wedłu jego rozeznania są ohydne.

A co z tego wyniknie, jakie będzie państwo, o tym nic nie wiem, nie tyle nie chcę, ile nie mogę wiedzieć. Wiem tylko, że jeśli będę szedł za ukrytą we mnie wyższą właściwością rozumu i miłości, czyli rozumnej miłości, nic złego stać się nie może. Jak nie może wyniknąć nic złego stąd, że pszczoła będzie posłuszna ukrytemu w niej wyższemu instynktowi, będzie wylatywała z rojem ze swego domu, zdawałoby się, na zgubę. Lecz powtarzam, ja o tym sądzić nie chcę i nie mogę. (…)

wtorek, 12 października 2010

Oszustwo - Lew Tołstoj



Oszustwo - Lew Tołstoj

10 października 1901, Krym

Przedsiębiorcy (kapitaliści) okradają lud, stając się pośrednikami pomiędzy robotnikami a dostawcami narzędzi i środków pracy. Okradają również kupcy, stając się pośrednikami pomiędzy konsumentami a sprzedawcą. Grabież państwowa ustanawia się również pod pretekstem pośredniczenia pomiędzy pokrzywdzonymi a krzywdzicielami. Ale najokropniejszym oszustwem – jest oszustwo pośredników pomiędzy Bogiem a ludźmi.

piątek, 1 października 2010

Zmiana układu życia



Zmiana układu życia - Lew Tołstoj

27 października 1899, Jasna Polana

Wojna, sądy, wyroki śmierci, ucisk robotników, prostytucja i wiele innych rzeczy – wszystko jest niezbzędnym i nieuniknionym skutkiem i warunkiem tego pogańskiego układu życia, w jakim żyjemy, i zmiana jakiejś jednej, czy wielu rzeczy z tego wszystkiego jest niemożliwa.

Więc co robić? Zmienić sam układ życia, to na czym się opiera. W jaki sposób? Po pierwsze nie uczestnicząc w tym ustroju, w tym, co jest jego podporą: w wojsku, sądach, podatkach, pseudonauce, itp. Po drugie, robić tylko to, co człowiek zawsze może zupełnie swobodnie robić: zastępując w duszy swojej egoizm i wszystko, co z niego wypływa – złość, chciwość, przemoc i inne – miłością i wszystkim, co z miłości wypływa: mądrością, pokorą, miłosierdziem, itp.

Podobnie jak kół maszyny nie można obrócić siłą, gdyż wszystkie są połączone z trybami i innymi kołami, lecz należy nie puścić pary, która łatwo wprawia je w ruch. Tak samo strasznie trudno jest zmienić zewnętrzne warunki życia, ale być dobrym lub złym jest łatwo. A to, czy się jest dobrym lub złym – zmienia wszystkie zewnętrzne warunki życia.