wtorek, 17 listopada 2009

Historia 1


Henry David Thoreau


Historia 1

Pomysł na tego bloga chodził mi już po głowie od jakiegoś czasu, ale nie mogłem się zdecydować. Czy chcę w to wchodzić publicznie? Czy w ogóle mam do powiedzenia coś odkrywczego? Czy moja wiedza nie jest zbyt powierzchowna? Na ile moje przemyślenia i odczucia są autentyczne, a na ile są odpryskiem młodzieńczego buntu, odpowiednikiem czerwonego porsche, kryzysu wieku średniego?

W końcu jednak przełamałem się. Po pierwsze temat anarchizmu przenika sporą część mojego życia. Czytam, myślę, oglądam filmy, wściekam się, zaciskam pięści i zastanawiam się co mogę zrobić. Nie jako część jakiejś organizacji, ruchu, systemu, ale po prostu ja, jako ja – niezależna jednostka. Osoba, która doświadcza, myśli, czuje i może podzielić się czymś. Dołożyć swoją cegłę do wolnościowej idei.

Teraz (2009 rok) mam 33 lata. Za dwa miesiące będzie już 34. Leci ten czas jak cholera. Moja przygoda z anarchizmem zaczęła się gdzieś około 1992, może 1991. Pierwszy bunt, punkowanie, Dezerter, glany, agrafki, koncerty, zachłyśnięcie się czymś nowym, rewolucyjnym. Nie pierwszy i nie ostatni pryszczaty rycerz. Wspominam to z łezką w oku, choć czasami jeżą mi się włosy na głowie, kiedy przypomnę sobie woreczek z butaprenem, czy zadymy ze skinheadami. Naprawdę było aż tak? Brr:)



Później, w 1996 poszedłem w ślady Smalca. Legendarny wokalista zespołu Ga-Ga został „krysznowcem”. Nie planowałem, ale jakoś samo się stało – w lecie, na Woodstocku przyłączyłem się do Hare Kryszna. Tutaj muszę powiedzieć o ważnej rzeczy – nie jestem klasycznym anarchistą – ateistą. Kilka lat w hinduskim aśramie, spędzonych na studiowaniu starożytnych ksiąg i próbach przebicia się poza materialne granice zostawiło na mnie głęboki ślad. Choć odpychają mnie idee zorganizowanej, zinstytucjonalizowanej religii, jaką np. prezentuje kościół katolicki, to w głębi serca jestem teistą, spirytualistą i transcendentalistą. Wiele razy słyszałem od kolegów-anarchistów, że religia w każdej formie niewolą i tchórzostwem. Choć widzę skąd bierze się ta idea, to osobiście nie zgadzam się. Wierzę, że niezależne, racjonalne i oparte na wewnętrznej odwadze i spójności poszukiwanie transcendentalnego sensu życia, jest ważną częścią mojego dążenia do wolności. Nigdy, w żadnym momencie życia nie czułem, że moja wiara w duchowość ogranicza mnie. Jestem wewnętrznie przekonany, że istnieje transcendentalny, duchowy świat, który jest naszym domem.



Nie uważam, że religia (w rozumieniu duchowego życia, a nie jako zorganizowany aparat kontroli) stoi w sprzeczności z libertarianizmem. Jeśli trochę wgłębimy się w temat, znajdziemy wielu anarchistycznych myślicieli, którzy nie odrzucili duchowości. Tołstoj, czy mój ulubiony anarchista, Henry David Thoreau.

Skoro to rozjaśniłem (domyślam się, że w tym momencie pożegna się ze mną spora część przypadkowych gości, których google skieruje na słowa „anarchia”, „libertarianizm”, „Rewolucja Hiszpańska”, „terroryzm państwowy”), chciałbym napisać trochę o ostatnim okresie życia, w którym postanowiłem pogłębić swoją wiedzę w temacie, jak to się zaczęło, co robię teraz i co planuję w przyszłości.

To na razie tyle. Z doświadczenia wiem, że nikt nie czyta postów dłuższych niż ten, więc reszta w następnym wpisie. Pozdrawiam wszystkich – starych i młodych anarchistów, laików, przypadkowych gości i znajomych z „garści-drobnych”.

c.d.n.


10 komentarzy:

  1. Będziesz śledzony.
    Kawałek miły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się nowe.
    (Kiedyś nosiłam włosy na krem do golenia mego taty - rany jakie matowe włosy były, ale jak sterczały:D)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie zazwyczaj mylnie lub bardzo staroświecko rozumieją pojęcie anarchizmu. Dla większości to standardowe założenie totalnego chaosu, nieładu i pełnej dezorganizacji. Nic dziwnego, skoro wiedza na ten temat jest czerpana z encyklopedycznego hasła. Wystarczy bowiem określić anarchizm jako np: socjalizm bezpośredni lub brak rządów odgórnych i mamy zupełnie inny temat do rozważań.

    Zgadzam się również z poglądem anty jeżeli chodzi o próbę skonfrontowania anarchizmu z (w moim przypadku) chrześcijaństwem. Wielu rozmówcom się na to nie godzi wychodząc z założenia "ani Boga ani pana". Pana rozumiem ale Boga jako osoby transcendentnej będącej poza wszelką zmysłowością gdzie jedynie akt wiary umożliwia mi z nim obcowanie to już zupełnie inna kwestia. Nie ograniczająca nas w żaden sposób w kwestii rewolucyjnej. Tak jak napisałeś Lew Tołstoj ma wiele do powiedzenia na ten temat. Zresztą przez wielu teoretyków jest traktowany jako prekursor anarchizmu chrześcijańskiego.
    Dobra koncepcja z tym blogiem. Pozdrawiam i Semper Fidelis :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Kopacz za komentarz. Dokładnie o tych wszystkich rzeczach chcę pisać. Planuję potłumaczyć trochę z angielskiego i hiszpańskiego, może nauczyłbym sie też wkręcać napisy do filmów, to wtedy mógłbym coś na youtube wrzucić.
    Myślę, że temat anarchizmu, rozumianego jako bezpośrednia demokracja, przy maksymalnej decentralizacji, potrzebuje o wiele więcej uwagi, niż poświęca się tej idei teraz.
    Poza tym chciałbym tutaj podzielić się trochę swoim "konikiem" - Hiszpańska Wojna Domowa. Ostatnie pół roku żyję tym tematem i też brakuje mi po polsku więcej zainteresowania. Np. na youtube znalazłem filmik o wojnie domowej w Hiszpanii, który z nadzieją załączyłem, żeby odkryć, że był to wykład jakichś oszołomionych profesorów, nazywających wszystkich republikanów "czerwonymi" i próbujących udowodnić, że dyktatura Franco była tak naprawdę demokracją, i że ochronił on Kościół od barbarzyńskich, czerwonych hord. Tutaj jest link http://www.youtube.com/watch?v=wT3i7gtNoBo&feature=related . Ostatnią, ósmą część skomentowałem. No i to jest jedyny (albo jeden z nielicznych) link po polsku na youtube o wojnie domowej w Hiszpanii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm - Kopacz - mam nadzieję, że się nie obraziłeś, że skrytykowałem katolicyzm. Chodziło mi o wszystkie religie zorganizowanego, ale jakoś odruchowo wspomniałem o Kościele. Osobiście najbardziej przemawia do mnie chrześcijaństwo tak jak wyjaśniał je Tołstoj.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ skąd, jestem protestantem. A dosłownie po prostu chrześcijaninem poglądowo lewostronnym:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Będe tu zaglądał. Bo piszesz o tym, co i mnie jest bliskie. Bardziej co prawda mnie interesuje problem pogodzenia wiary, własnego sumienia z tym, co reprezentuje tzw. Kościół, ale myśle, że moję poglądy się tu odnajdą. Tak jak zresztą odnajdują się na Garści Drobnych...

    OdpowiedzUsuń
  8. jestem na TAK. myślę, że te tematy dotyczą większości z nas, choć nie zawsze mamy odwagę podjać konfrontację, bo do łatwych nie należy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witajcie. Chlebem i solą:).
    Wiem dokładnie o czym mówisz Latarnik - mam podobne rozterki, tyle, że związane z inną instytucją. Ostatnio skierowuję się w stronę indywidualnej, niezależnej duchowości, ale w sumie to każdy musi znaleźć swoje złote środki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Już w trzeciej klasie szkoły podstawowej straciłem zaufanie do instytucji religijnych,
    utworzyłem kilka prywatnych zasad i je przestrzegam do dziś nie wchodząc w kolizje z żadnym ustrojem społecznym. Uważam że ludzi niewierzących nie ma. Każdy w coś wierzy. Każdy ma swój hologram nadrzędności według której wszystko jest utrzymywane w nieustannym ruchu (zmienności), jaki, to zależy od kreatywności myślenia. I żadnych etykietek, wtedy brak podstawy do sporów o pieniądze z głoszenia jedynie słusznych prawd.

    OdpowiedzUsuń