George Orwell
Historia 2
„Przyjechałem do Hiszpanii z zamiarem pisania artykułów do gazety, tymczasem prawie natychmiast wstąpiłem do milicji, ponieważ w tamtych dniach i tamtej atmosferze wydawało się to jedyną rozsądną rzeczą, jaką można było zrobić. Anarchiści sprawowali faktyczną kontrolę nad Katalonią, a rewolucja była w rozkwicie. (...)
Poza tym wszystkim wyczuwało się coś ze złowieszczej atmosfery wojny. Miasto przybrało posępny, niechlujny wygląd, drogi i budynki znajdowały się w fatalnym stanie, ulice były skąpo oświetlone w obawie przed nalotami, sklepy w większości nędzne i niemal puste (...).
Mimo to ludzie, jak się zdawało, byli wciąż zadowoleni i pełni nadziei. Uporano się z bezrobociem, a koszty utrzymania były nadal niezwykle niskie: żyjących w głębokiej nędzy prawie się nie dostrzegało, żebracy zniknęli, z wyjątkiem Cyganów. Nade wszystko istniała wiara w rewolucję i w przyszłość, poczucie wartkiego nadciągania ery równości i wolności. Ludzie usiłowali zachowywać się prawdziwie po ludzku, a nie jak koła zębate w kapitalistycznej maszynie.”
George Orwell „Hołd dla Katalonii”
*********
W marcu, 2009, pozwoliłem sobie na małe szaleństwo i nie przejmując się wydanym groszem, pojechałem na tydzień do Granady. Byłem tam już wcześniej, na wiosnę 2004 i pamiętając atmosferę, jakiej udało mi się tam doświadczyć, stwierdziłem, że przyda mi się takie „oczyszczenie”. Przez osiem dni szwendałem się samotnie po uliczkach Granady, sypiałem w tanich hotelikach, chodziłem do barów posłuchać flamenco, zapuszczałem się w malownicze dzielnice, pełne Cyganów i handlarzy haszyszem, prowadziłem długie rozmowy z podróżnikami i miejscowymi. Jednym słowem odżyłem po bezbarwnej Anglii.
Siedząc któregoś dnia pod Alhambrą, obserwując kolorowy tłum, dumnych, śniadych Andaluzyjczyków, wyobraziłem sobie tych ludzi kilkadziesiąt lat wcześniej, w czasie wojny domowej, w której zginęło około pół miliona osób. Nie mogłem jednak powyobrażać sobie zbyt wiele, z tego prostego powodu, że zbyt wiele nie wiedziałem.
Po powrocie do Anglii postanowiłem wgłębić się w temat. Zakupiłem sporo książek o historii Hiszpanii, szczególnie o latach Republiki i wojny domowej (1931-1939). No i wsiąkłem. Z wypiekami na twarzy zacząłem odkrywać szczegóły konfliktu pomiędzy Frontem Nacjonalistycznym składającym się z różnego rodzaju ugrupowań prawicowych (prowadzonych przez armię i faszystowską Falangę), a Frontem Popularnym – centrolewicy, socjalistów, komunistów i anarchistów.
Do tematu Hiszpańskiej Wojny Domowej jeszcze nieraz wrócę, dlatego na razie to zostawię.
W trakcie studiowania dowiedziałem się więcej o hiszpańskich anarchistach i anarchistycznej rewolucji, która miała miejsce na początku wojny. W żadnym kraju i w żadnym innym punkcie historii rewolucja anarchistyczna nie zagroziła Państwu tak bardzo, jak wtedy, w Hiszpanii. Okazało się, że anarchistyczne społeczności mają praktyczne podstawy do istnienia i w rzeczywistości funkcjonują bardzo dobrze, błyskawicznie znajdując sposób na wyjście z problemów, ewoluują, mają potencjał sprawnego dostosowywania się do zmian i wyzwań. „Małe jest piękne”. Lata 1936-37 pokazały moc i elastyczność decentralizacji i samozarządzających się społeczności, czego nigdy przedtem nie udało się zaobserwować na taką skalę. Ten temat też rozwinę bardziej. Mam trochę materiałów, które po przetłumaczeniu z chęcią tutaj zamieszczę.
Chciałbym, żeby ludzie nie bali się podejmować tutaj dyskusji, rzucać wątpliwości, czy nawet przyatakować znienacka (tylko bez „mięcha”:).
Cześć Ma... rcinie ;)
OdpowiedzUsuńtrochę zdziwiło mnie Twe sformułowanie z komentarza do poprzedniego wpisu, mniej więcej "i musieli poprosić o pomoc Związek Radziecki". z mej lektury (odległej co prawda w czasie) "W hołdzie Katalonii" (też wypieki plus wielki szacun dla Orwella) posiadam otóż wspomnienia nieco odmienne niż takie stawianie sprawy.
wyciąłem spory fragment z Wikipedii, który dobrze, poręcznie, chwyta byka za rogi:
"Brał udział w wojnie domowej w Hiszpanii w latach 1936-1937, gdzie walczył na froncie po stronie republikańskiej w milicji robotniczej antystalinowskiej Robotniczej Partii Zjednoczenia Marksistowskiego (POUM), a następnie w przybyłych z Anglii oddziałach ochotników wystawionych przez brytyjską Independent Labour Party. Brał udział w walkach na froncie aragońskim. Po zdelegalizowaniu POUM oraz wybuchu w maju 1937 r. "wojny domowej w ramach wojny domowej" między anarchistami a stalinowcami ukrywał się z żoną przed represjami. Był ścigany przez Gwardię Cywilną podczas nakazanej przez Moskwę (i kierowanej przez rezydenta NKWD Aleksandra Orłowa) akcji likwidacji POUM (w czerwcu 1937) i mordowania jej członków, łącznie z żołnierzami walczącymi na froncie. 20 maja 1937 r. został postrzelony przez snajpera. 20 czerwca przekroczył granicę francuską i wrócił do Anglii. Swoje wspomnienia z tego okresu zawarł w autobiograficznej książce W hołdzie Katalonii, wydanej w Anglii jeszcze w czasie trwania hiszpańskiej wojny domowej (1938), która demaskowała zbrodniczą rolę sowieckich służb specjalnych NKWD i GRU w Hiszpanii oraz faktyczne działania stalinowców zwalczających rewolucję.
Doświadczenia tego okresu i wynikające stąd refleksje były również źródłem dwóch jego dzieł, dzięki którym jest najszerzej znany."
;)
Cześć Harry
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że chodzi ci o komentarz do filmu na youtube , o którym pisałem w komentarzu.
Nie za bardzo zajarzyłem jak kłóci się to co napisałem z fragmentem, który wkleiłeś. Może uściślę trochę o co mi chodziło, żeby rozwiać nieporozumienie.
Na początku wojny domowej Republikański rząd wcale nie był komunistyczny. Manuel Azana, prezydent Republiki był centrowym liberałem (oprócz tego filozofem i poetą). Kiedy Front Narodowy z armią na czele zaczą rebelię, rząd republikański rozpaczliwie błagał o pomoc zachodnie demokracje. Niestety Francja i Anglia obawiały się, że jeśli wesprą rząd republikański, reolucja społeczna zagrozi ich interesom w Hiszpanii (biznesy, domy itd). Dlatego państwa demokracji zachodnich teoretycznie zdecydowały się na politykę nieingerencji, a praktycznie wspierały Franco.
Jedynym możliwym sojusznikiem był stalinowski Związek Radziecki. Stalin też nie chciał się za bardzo mieszać - w tamtym momencie zależało mu na dobruch układach z Anglią i Francją, ponieważ bał się Hitlera. Jako głowa państwa komunistycznego musiał jednak pokazać, że mu zależy, dlatego wsparł Republikę. Oczywiście jego wsparcie oznaczało, że do władzy w Hiszpanii doszła prostalinowska partia komunistyczna (PSOE), kontrolowana praktycznie przez stalinowskich komisarzy.
Tyle w skrócie. Będę chciał ten temat rozwinąć na blogu, bo moim zdaniem jest fascynujący.
PS. Napisałbyś dokładnie, co miałeś na myśli? Umknęło mi.
tak, chodziło mi o Twój komentarz z YT (wskazany, a nie zawarty, w komie do poprzedniego wpisu): "Dopiero kiedy wszystkie demokracje zachodnie zostawiły Republikę samej sobie, w obliczu faszystowskiego przewrotu, rząd Republiki nie miał żadnego innego wyboru, jak zwrócenie się o pomoc do Związku Radzieckiego."
OdpowiedzUsuńna myśli miałem to, że nie można utożsamiać interwencji totalitarnych stalinowców (i stalinistów) w hiszpańskiej wojnie domowej z pomocą jakimkolwiek wolnościowcom (nawet socjalistycznym) - Orwell (i losy POUM) jest tego wymownym dowodem/świadkiem. No chyba, że mówimy o "udzielaniu bratniej pomocy", ta rozśmieszająca, choć straszna, fraza jest w naszym kraju doskonale znana... abstrahując nawet od kwestii, że "pomoc ZSRR kosztowała 510 ton złota, 2/3 skarbu Hiszpanii.
domieszka stalinizmu do idei wolnościowych hiszpańskiej wojny domowej odziera je z "idealizmu", ze szlachetności...
zapraszam do lektury omówienia publikacji Uniwerytetu Yale (opracowania ujawnionych dokumentów archiwów radzieckich) pod wymownym tytułem "Zdradzona Hiszpania":
http://chodakiewicz.salon24.pl/80977,o-krok-od-sowieckiej-hiszpanii
kontekst wojny hiszpańskiej, jak każdej wojny, jest skomplikowany, jeśli nie brudny ;)
tak jak republikanie nie byli tylko, jak piszesz, komunistami - tak i "narodowcy" byli zróżnicowani pod względem orientacji politycznej. ten drugi obóz, jak zauważa Wikipedia, połączył opór wobec antyreligijnej postawy republikanów. wojnę rozpoczęły i ciągnęły szeroko pojęte gwałty (po obu stronach). wojna to wojna.
oftopicznie. przypomniała mi się jeszcze akcja zażartej dyskusji publicznej (trollowania) sprzed paru lat. jedna strona utrzymywała, że gdyby Orwell żył w dzisiejszych czasach to byłby zwolennikiem prawicowego libertarianizmu (anarchokapitalizmu), a druga wykpiwała, tę tezę jako absurdalną.
OdpowiedzUsuńAcha - widzę już nieporozumienie, choc nie wiem jak doszedłeś tam, gdzie doszedłeś - broń boże nie utożsamiam interwencji stalinowskiej z ruchami socjalistycznymi w samej Hiszpanii.
OdpowiedzUsuńMoże nie jestem ekspertem w temacie, ale myślę, że trochę jednak liznąłem i w miaę rozumiem, co się działo - rozumiejąc złożoność obozu nacjonalistów (tak na marginesie, wykład na youtube, który skrytykowałem, jednakże przedstawia dobrą analizę Frente National.)
Napisałeś: "tak jak republikanie nie byli tylko, jak piszesz, komunistami - tak i "narodowcy" byli zróżnicowani pod względem orientacji politycznej. ten drugi obóz, jak zauważa Wikipedia, połączył opór wobec antyreligijnej postawy republikanów. wojnę rozpoczęły i ciągnęły szeroko pojęte gwałty (po obu stronach). wojna to wojna."
Jest w tym pewna prawda, ale nie stawiał bym znakiem równości pomiędzy obydwoma stronami. Przemoc i terror po stronie Republiki był w większości dziełem niekontrolowanego działania albo jednostek, albo niezależnych oddziałów milicji, głównie anarchistycznej (słynna zbrodnia na więźniach prawicowych w Paracuellos). Rząd próbował opanować sytuaję i nigdy nie uczynił terroru oficjalną polityką Republiki.
Natomiast strona nacjonalistyczna, nie ma co ukrywać prowadzona była głównie przez wojskowych, często psychopatów i terror był oficjalną polityką tej grupy. Mordy były dokładnie planowane, regulowane. Franco nie ukrywał, że nie zależy mu na wygraniu wojny, ale na czystce - chciał usunąć z Hiszpanii wszystkich przeciwników - nie tylko komunistów, czy socjalistów, ale nawet zwykłych liberałów, demokratów.
Zdaję sobie doskonale sprawę, z błędów Republiki, ale z całą pewnością moja sympatia pozostaje po jej stronie.
Co do anarchokapitalizmu i Orwella - a co ty myśllisz na ten temat Harry?:)
OdpowiedzUsuńOsobiście to uważam, że to zwykła pomyłka i nadużycie nazywanie kapitalistów, którym marzy się całkowita swoboda w czesaniu kasy, anarchokapitalistami. Wystarczy popatrzeć na ostatnie wydarzenia w ekonomii, żeby zdać sobie sprawę, że niekontrolowany rynek jest żarłoczny i samobójczy.
Wolny handel - tak, ale na poziomie małych społeczności, i przy ich kontroli.
@ "Osobiście to uważam, że to zwykła pomyłka i nadużycie nazywanie kapitalistów, którym marzy się całkowita swoboda w czesaniu kasy, anarchokapitalistami. Wystarczy popatrzeć na [1] ostatnie wydarzenia w ekonomii, żeby zdać sobie sprawę, że niekontrolowany rynek jest żarłoczny i samobójczy.
OdpowiedzUsuń[2] Wolny handel - tak, ale na poziomie małych społeczności, i przy ich kontroli."
odpowiem cytatem:
"Częstym argumentem kolektywistów przeciwko anarchokapitalizmowi jest fakt, że anarchiści sprzeciwiają się nie tylko państwu jako takiemu, ale także hierarchii i dominacji. Kapitalizm, zdaniem kolektywistycznych anarchistów, ze swej natury tworzy hierarchiczne stosunki społeczne i dąży do dominacji ze strony największych graczy na rynku (głównie korporacji). Tak więc ich zdaniem, anarchokapitalizm to oksymoron.
Niektórzy anarchokapitaliści często odpierają ten zarzut, powołując się na anarchoindywidualistę Carsona – twierdzą, że [ad 2] problem kalkulacji ekonomicznej uniemożliwia nadmierny rozrost i hierarchizację firm na wolnym rynku, [ad 1] a dzisiejsze wielkie korporacje są sztucznie chronione poprzez wsparcie ze strony państwa (dotacje, koncesje, zlecenia rządowe itd.)"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Anarchokapitalizm
innymi słowy uważam, że jest nadużyciem łączenie ostatnich wydarzeń ekonomicznych z ekonomią wolnorynkową. jest to jak najbardziej ekonomia państwowa, czy system feudalny oparty na obligatoryjnym opodatkowaniu.
dygresja. w szkole podstawowej uczono mnie o strasznych obciążeniach jakie w dawnych wiekach panowie na chłopów łożyli, m. in. była to dziesięcina - oddawanie panom 10% wytworzonych dóbr. sroga danina, zważywszy, że dziś przeciętny obywatel oddaje pańs...twu 60-80 % przychodów...
W jednym się z tobą zgodzę - obecna sytuacja to z pewnością wynik ścisłej współpracy państw i międzyznarodowego biznesu. Nie wystarczy zakazać korporacji. Osobiście jestem przekonany, że potrzebna jest oddolna, kompletna rewolucja społeczna, nakierowana na decentralizację walkę z tzw. neoliberalizmem.
OdpowiedzUsuńCytat z "Notes on Anarchism" Noama Chomsky'ego:
OdpowiedzUsuń"Anarchizm jest z konieczności antykapitalistyczny w tym, że „sprzeciwia się eksploatacji jednych ludzi przez innych”."