niedziela, 8 maja 2011

Wartość społeczna Szkoły Nowoczesnej



Wartość społeczna Szkoły Nowoczesnej *
Emma Goldman

Aby w pełni pojąć ważność Szkoły Nowoczesnej, musimy najpierw zrozumieć szkołę w sposób, w jaki działa obecnie, a następnie ideę kryjącą się we współczesnym ruchu edukacyjnym.

Czym w takim razie jest dzisiejsza szkoła, bez względu na to, czy jest publiczna, prywatna czy parafialna?

Jest ona dla dziecka tym, czym więzienie jest dla skazanego, a koszary dla żołnierza – miejscem, gdzie używa się wszystkiego, aby złamać wolę dziecka, a następnie ubić, wyrobić i ukształtować je w jednostkę zupełnie obcą samej sobie.

Nie mówię, iż proces ten jest świadomy; jest to po prostu część systemu, który może utrzymać się tylko poprzez absolutną dyscyplinę i uniformizm; myślę, że w tym leży największa zbrodnia współczesnego społeczeństwa.

Naturalnie, metoda złamania czyjejś woli musi zacząć się w bardzo wczesnym wieku, to znaczy jeszcze jako dziecko, ponieważ w tym okresie ludzki umysł jest najbardziej uległy; tak jak akrobaci, aby osiągnąć pełne panowanie nad mięśniami, zaczynają ćwiczyć w okresie, kiedy ich mięśnie są ciągle elastyczne i podatne na wpływ.

Sam pogląd, iż wiedzę można osiągnąć tylko w szkole, poprzez systematyczną musztrę i że czas szkoły jest jedynym okresem, w którym można zdobyć wiedzę, jest sam w sobie tak niedorzeczny, iż całkowicie dyskredytuje nasz system edukacji jako arbitralny i bezużyteczny.

Przypuśćmy, że komuś by zasugerowano, iż najlepsze efekty, zarówno dla społeczeństwa, jak i jednostki, można osiągnąć przez przymusowe karmienie. Czy nawet największy głupiec nie zbuntowałby się przeciwko takiej głupocie? A jednak żołądek ma o wiele większą zdolność przystosowawczą do prawie każdej sytuacji, niż mózg. Mimo to uznajemy za coś naturalnego przymusowe mentalne karmienie.

Tak naprawdę uznajemy się za lepszych od innych narodów, ponieważ udało nam się stworzyć mentalną tubę, przez którą, kilka godzin dziennie, przez wiele lat, wpychamy do umysłu dziecka wielkie ilości mentalnego pożywienia.

Emerson powiedział sześćdziesiąt lat temu: „Jesteśmy studentami słów; zamykamy się w szkołach i uniwersytetach na dziesięć do piętnastu lat, po czym opuszczamy je jako worki pełne powietrza, nasze umysły wypełnione są wspomnieniami słów i tak naprawdę nic nie wiemy”. Odkąd zostały napisane te mądre słowa, Ameryka doszła do wszechwładzy systemu szkolnego, a jednak widzimy zupełną niemoc rezultatów.

Wielka szkoda będąca rezultatem naszego systemu edukacji nie leży tak bardzo w tym, że nie uczy niczego wartego nauki, ani że utrwala system uprzywilejowanych klas, ani że asystuje im w kryminalnym procederze rabowania i eksploatowania mas; szkoda tego systemu leży w jego chełpliwym oświadczeniu, że jest podstawą prawdziwej edukacji, w ten sposób zniewalając masy o wiele bardziej, niż zrobiłby to władca absolutny.

Prawie każdy w Ameryce, wliczając liberałów i radykałów, uważa, że Szkoła Nowoczesna jest dobra dla krajów europejskich, ale my jej nie potrzebujemy. „Patrz, jakie mamy możliwości!” – ogłaszają.

W rzeczywistości jednak współczesne metody edukacji są potrzebne w Ameryce o wiele bardziej, niż w Hiszpanii, czy w jakimkolwiek innym kraju, ponieważ nigdzie indziej nie ma takiej pogardy dla osobistej wolności i oryginalności myśli. Uniformizm i imitacja to nasze motto. Od momentu narodzin do samej śmierci, motto to jest narzucone każdemu dziecku, jako jedyna możliwa droga do sukcesu. Nie ma w Ameryce nauczyciela, czy wychowawcy, który utrzymałby swoją pracę, jeśli ośmieliłby się pokazać choć minimalną skłonność do wyłamania się z uniformizmu i imitacji.

W Nowym Jorku, nauczycielka z podstawówki, Henrietta Rodman, na lekcji literatury wyjaśniła dziewczynkom relację Georga Eliota z Lewesem (byli homoseksualistami). Jedna z nich, wychowana w katolickim domu, owoc dyscypliny i uniformizmu, opowiedziała o tym matce, która z kolei poskarżyła się księdzu, a ten zaskarżył panią Rodman do Rady Pedagogicznej. Pamiętajmy, że w Ameryce Kościół i państwo to dwie odrębne instytucje. Mimo to Rada Pedagogiczna wezwała panią Rodman i ostrzegła ją, że jeśli to się powtórzy, zostanie wyrzucona z pracy.

W Newark, w New Jersey, pan Stewart, bardzo efektywny nauczyciel podstawówki, wziął udział w obchodach upamiętniających śmierć Francisco Ferrera, w ten sposób znieważając katolików tego miasta, którzy błyskawicznie zaskarżyli go do Rady Pedagogicznej. Pan Stewart został zmuszony do przeprosin, aby móc zachować swoją pracę. W rzeczywistości nasze instytucje edukacyjne, od podstawówki do uniwersytetu są niczym innym, jak kaftanami bezpieczeństwa nałożonymi zarówno nauczycielom, jak i uczniom. Mentalny kaftan bezpieczeństwa jest największą gwarancją tępoty, bezbarwności, a bezwładna masa porusza się jak stado owiec pomiędzy dwoma wysokimi ścianami.

Uważam, że jest już najwyższy czas, żeby wszyscy zaawansowani ludzie jasno powiedzieli, iż nasz obecny system ekonomicznej i politycznej zależności utrzymywany jest nie tyle przez bogactwo i sądy, ile przez inercję społeczeństwa, musztrowanego do osiągnięcia stanu zupełnego uniformizmu, a dzisiejsza szkoła reprezentuje najbardziej efektywny środek osiągnięcia tego celu. Nie uważam, że przesadzam, ani że jako jedyna stoję na takiej pozycji. Zacytuję z artykułu autorstwa Dr. Hailmana, błyskotliwego nauczyciela, z prawie dwudziestopięcioletnim doświadczeniem. Artykuł ukazał się w Mother Earth, we wrześniu 1910:

Nasze szkoły zawiodły, ponieważ opierają się na przymusie i ograniczeniu. Dzieciom w arbitralny sposób rozkazuje się, co, kiedy i jak robić. Inicjatywa, oryginalność, samowyrażanie i indywidualność są tabu. Uważa się za ważne, żeby wszyscy interesowali się tym samym, w tej samej kolejności i w tym samym czasie. Wielbienie bożka uniformizmu trwa otwarcie i po cichu. A żeby upewnić się, że nie będzie żadnej heterodoksyjnej ingerencji, ministerstwo oświaty dyktuje szkole każdy krok, tak aby niepokojąca inicjatywa i oryginalność nie stanęły na drodze nauczyciela. Ciągle słyszymy o porządku, metodach, systemie, dyscyplinie, ale te rzeczy są raczej narzędziem represji, niż wyzwolonego życia.

W takich warunkach nauczyciele są tylko narzędziami, robotami, podtrzymującymi maszynę, z której wychodzą roboty. Upierają się przy wymuszaniu swojej wiedzy na uczniu, ignorują lub tłumią jego instynktowną tęsknotę za użytecznością i pięknem, popychają go w bezduszną musztrę. Szkoła zastępuje naturalne, wewnętrzne motywacje, które nie obawiają się trudności i nie uciekają od wysiłku, motywacjami zewnętrznego przymusu i przekupstwem, co zwykle oparte jest na strachu, antyspołecznej chciwości, rywalizacji, a to zatrzymuje rozwój radości z pracy dla samej pracy. Szkoła jest wrogiem celowego działania, gasi ogień twórczej inicjatywy i żar społecznej aktywności, zastępując je ulotnym kaprysem.

Nie trzeba dodawać, że umysł dziecka staje się otępiały, a sama jego istota wypaczona, co czyni go niezdolnym do wzięcia udziału w społecznej walce jako niezależny czynnik. Tak naprawdę w dzisiejszym świecie nie ma niczego, co wzbudzałoby większą nienawiść, niż niezależne czynniki, w jakiejkolwiek dziedzinie.

Szkoła Nowoczesna całkowicie odrzuca ten szkodliwy i prawdziwie zbrodniczy system edukacji. Głosi, że pomiędzy przymusem a edukacją nie ma większej harmonii, niż pomiędzy tyranią a wolnością; te dwie rzeczy są równie od siebie dalekie, co dwa bieguny. Podstawowa zasada Szkoły Współczesnej jest taka: edukacja jest procesem wyciągania na zewnątrz, a nie zamykania wewnątrz; dziecku powinno dać się swobodę spontanicznego rozwoju, nakierowywania swoich własnych wysiłków i wyboru gałęzi wiedzy, które chce poznawać. Nauczyciel, zamiast sprzeciwiania się, bądź też autorytarnego narzucania swoich własnych opinii, upodobań i wierzeń, powinien być wrażliwym instrumentem reagującym na potrzeby dziecka, które w danej chwili się manifestują, powinien być kanałem, poprzez który dziecko może zdobyć tyle wiedzy o świecie, ile jest gotowe przyjąć. Naukowe, dające się udowodnić fakty, w Szkole Nowoczesnej będą prezentowane jako fakty, nie będzie się jednak narzucać żadnej interpretacji teorii – interpretacji społecznej, politycznej, czy religijnej.

Dlatego Szkoła Nowoczesna musi być wolnościowa. Każdy uczeń musi być zostawiony swojej prawdziwej jaźni. Głównym celem szkoły jest pobudzanie harmonijnego rozwoju wszystkich talentów ukrytych w dziecku. W Szkole Nowoczesnej nie może być przymusu, ani żadnych zasad i przepisów. Nauczyciel może, dzięki swemu własnemu charakterowi i szlachetności charakteru, obudzić ukryty entuzjazm i szlachetność ucznia, ale nie wolno mu w żaden sposób zmuszać go do czegokolwiek. Dyscyplinowanie dziecka oznacza narzucenie fałszywego standardu moralnego, gdyż w ten sposób dziecko zaczyna oczekiwać, że kara jest czymś, co przychodzi z zewnątrz, od osoby bardziej potężnej, zamiast być naturalną i nieuniknioną reakcją jego własnych czynów.

Społecznym celem Szkoły Nowoczesnej jest rozwinięcie jednostki poprzez wiedzę i swobodną grę cech charakteru, tak że może ona stać się społeczną istotą, ponieważ nauczyła się znać siebie w relacji do swoich braci i dzięki temu może w harmonijny sposób uczestniczyć w społeczeństwie.

Oczywiście Szkoła Nowoczesna nie proponuje odrzucenia wszystkiego, co wychowawcy nauczyli się w przeszłości ze swoich pomyłek. Jednak ucząc się z przeszłych doświadczeń, musi zachęcać do samowyrażania się dziecka. Na przykład w pisaniu wypracowań dziecku rzadko pozwala się na używanie własnego osądu i wolnej inicjatywy. Szkoła Nowoczesna pozwala na wybór tematów przez uczniów z ich własnego doświadczenia, czy to imaginacyjnego, czy rzeczywistego.

Ta nowa metoda natychmiast otwiera nowe perspektywy. Dzieci są bardzo podatne na wrażenia i są bardzo żywe. Dzięki temu, że nie został im jeszcze narzucony uniformizm, ich doświadczenie z całą pewnością będzie miało w sobie o wiele więcej oryginalności i piękna, niż doświadczenie nauczyciela. Ma również sens przyjęcie, iż dziecko jest głęboko zainteresowane rzeczami dotykającymi jego życia. Czy w takim razie wypracowanie oparte na doświadczeniu i wyobraźni ucznia nie dostarczy lepszego materiału dla myśli i rozwoju, niż wypracowanie oparte na precyzyjnych metodach dnia dzisiejszego, które co najwyżej prowadzą do imitowania?

Każdy, kto choć trochę zna metody obecnej edukacji wie, że w nauce historii dziecko poznaje to, co Carlyle nazwał „kompilacją kłamstw”. Tam król, tu prezydent, oprócz tego kilku bohaterów, których trzeba wielbić – z tego składa się materiał lekcji historii. Szkoła Współczesna w nauce historii musi pokazać dziecku panoramę dramatycznych okresów i wydarzeń, obrazujących główne ruchy i epoki ludzkiego rozwoju. W tym celu musi rozwinąć w dziecku docenienie zmagań przeszłych pokoleń, dążących do wyzwolenia ludzkiej rasy.

Wstaje nowy dzień, w którym szkoły będą służyć życiu we wszystkich jego fazach i z szacunkiem podniosą każde ludzkie dziecko na jego miejsce we wspólnym życiu społecznym, którego mottem nie będzie uniformizm i dyscyplina, ale wolność, rozwój, dobra wola i radość. (…)

* Chodzi o La Escuela Moderna, założoną przez Francisco Ferrera.



2 komentarze:

  1. Najchętniej bym przedrukował i wywiesił po cichu w gablocie przy pokoju nauczycielskim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki problem? Strzel ze sto kopi, porozklejaj i porozkładaj w szkole gdzie się da, będzie ubaw:) (piszę serio) A może jakiś myślący nauczyciel da się namówić na dyskusję.

    OdpowiedzUsuń