Nie ma świtu na wschodzie
Moje słońce zaszło. Spełniły się moje dni. Zbliża się ciemność. Zanim położę się, żeby już nie wstać, chciałbym przemówić do mego ludu. Posłuchajcie mnie, ponieważ w tym dniu będę mówił tylko prawdę.
Wielki Duch stworzył nas i dał nam ziemię, na której żyjemy. Za pożywienie i ubranie dał nam bawoły, antylopy i jelenie. Polowaliśmy od Missisipi do wielkich gór. Byliśmy wolni jak wiatr i nie słuchaliśmy rozkazów żadnego człowieka. Walczyliśmy z wrogami i ugaszczaliśmy przyjaciół. Nasi wojownicy przeganiali tych, którzy chcieli ukraść naszą zwierzynę. Zabierali konie i kobiety naszym wrogom. Nasze dzieci były liczne, a nasze stada bogate. Nasi starcy rozmawiali z duchami i robili dobre lekarstwa. Nasi mężczyźni polowali i kochali się z dziewczynami. Zatrzymywaliśmy się tam, gdzie postawiliśmy tipi. Nie byliśmy więźniami żadnego domu. Nikt nie mówił: „Od tej linii jest moja ziemia, a od tej, twoja”.
Wtedy na naszej ziemi pojawił się biały człowiek. Obcy. Daliśmy mu mięso i prezenty, po czym powiedzieliśmy, żeby odszedł w pokoju. Popatrzył na nasze kobiety i zamieszkał w naszych tipi. Później przybyli jego towarzysze, którzy poprzecinali nasze tereny łowieckie drogami. Biały człowiek sprowadził tajemnicze żelazo, które strzela. Sprowadził magiczną wodę, która zamienia mężczyznę w głupca. Kupił nawet dziewczynę, którą kochałem, za świecidełka i korale.
Powiedziałem wtedy: „Biały człowiek nie jest przyjacielem. Zabijmy go”. Wtedy jednak było ich już więcej niż źdźbeł trawy. Odebrali nam bawoły i zabili najlepszych wojowników. Zabrali nam naszą ziemię i zapędzili do rezerwatów. Ich żołnierze czekali na zewnątrz z działami, żeby zastrzelić nas, gdybyśmy chcieli odejść. Wymazali ślady naszego ludu z oblicza prerii. Zmusili nasze dzieci, żeby wyparły się ścieżek ojców.
Kiedy patrzę na wschód, nie widzę świtu. Kiedy patrzę na zachód, widzę zbliżającą się noc. Noc, która zakrywa wszystko.
(z "Native American Testimony" Peter Nabokov)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz