Egipskie piramidy
z esejów Lwa Tołstoja
Patrzymy na egipskie piramidy i przeraża nas świadomość okrucieństwa i szaleństwa tych, którzy rozkazali je wznieść, jak również tych, którzy spełnili ten rozkaz. Ale czym różnią się oni w swoim szaleństwie od tych, którzy dzisiaj wznoszą w miastach trzydziestosześciopiętrowe budynki i są z nich dumni?
Dookoła rozciąga się ziemia porośnięta trawą, lasami, z czystą wodą, czystym powietrzem, słońcem, ptakami, zwierzętami, ale człowiek z potwornym wysiłkiem zakrywa słońce przed innymi, wznosząc trzydziestosześciopiętrowy budynek, którym szarpią wiatry, gdzie nie ma ani trawy, ani drzew, gdzie wszystko – zarówno woda, jak i powietrze – jest zanieczyszczone, gdzie pożywienie jest sztuczne i niesmaczne, gdzie samo życie jest ohydne i niezdrowe.
Czy nie jest oznaką szaleństwa całego ludzkiego społeczeństwa, nie tylko stworzyć takie piekło, ale ponadto być z tego dumnym?
To tylko jeden przykład: popatrz dookoła i sam zobaczysz, co sprawia, że te trzydziestosześciopiętrowe budynki w niczym nie różnią się od egipskich piramid.
racja, niczym się nie różnią. ewentualnie tym, że wieżowce służą wielu żywym, a piramidy powstawały z myślą o zmarłych. może to dobry znak? może jednak ludzkość idzie ku dobremu, choć wponiutko.
OdpowiedzUsuńO, ktoś to jednak czyta, fajnie:))
OdpowiedzUsuńTen fragment może wydawać się wyrwany z kontekstu, ale w świetle filozofii prezentowanej przez Tołstoja ma sens. Wierzył on wiejskie, małe społeczności, które zarządzałyby się same. Natomiast wielkie miasta deprawują człowieka, odcinają go od naturalnego życia.
Co do samych wieżowców: jak służą ludziom?:)) Tzn. służą, ale na pewno nie wielu - raczej garstce tych, którzy trzymają w ręce światową ekonomię.
W wieżowcach nie robi się szkół, czy szpitali:)